DOBREHISTORIE.PL |
Zamawiając
książkę w pre-orderze, otrzymacie pięć unikatowych kart do gry
towarzyskiej "Metody śledztwa", w której gracze wcielają się w role
współpracowników detektywa Metodego Kobyłkina i rozwiązują mroczne
zagadki kryminalne. Premiera gry już wkrótce! Śledztw zacznie się 7.12.2012!
Prezentujemy premierowy fragment książki w tłumaczeniu Agnieszki Papaj:
*
Nagle zauważył, że
wokół panuje niezwykły ruch. Naczelnik stacji, pracownicy, żandarm
i dyżurny policjant – wszyscy byli strasznie
zdenerwowani. Krzątali się jakoś tak zupełnie nienaturalnie, jak
nigdy dotąd, nawet przed przyjazdem ważnych osobistości.
Pogrążony we
własnych myślach Ivinen, początkowo nie zwrócił uwagi na to
zbiorowe szaleństwo, które zadawało się nie mieć żadnej
widocznej przyczyny. Dopiero na krzyk Karla wzdrygnął się i
odwrócił.
- Johann! - wrzasnął woźnica. - Ty
to słyszysz?! Gdzie twoje uszy? Chodź tu szybko!
Ivinen
leniwie podszedł do towarzysza.
- No co? - spytał.
- Jak to, co? Nic
nie słyszałeś? - Karl wskazał na peron. - Znaleźli ciało!
Wodospad wyrzucił je na brzeg...
Johann
aż przysiadł, przygnieciony tą nagła wieścią.
- Ciało? Jak? - mamrotał, nie rozumiejąc, o co chodzi. - Jakie?
Czyje?
- Czyje, czyje...
Ludzkie! Trupa znaleźli... Co żeś tak zbladł? Patrz, pociąg...
Ivinen
pobiegł z powrotem na peron. Z wagonów wysiadło paru turystów. O
czymś z nimi rozmawiał, ale sam nie zdawał sobie z tego sprawy. W
tej chwili nic do niego nie docierało. Widocznie wypowiadał
wyuczone na pamięć formułki, jednak myślami był daleko stąd.
„Ciało, trup...
No i co z tego? Jak to się stało? Co robić? Co robić?...”
Ostatnie pytanie
zdawało się najbardziej niepokoić Johanna. Wewnętrzny głos
podpowiadał mu, że powinien natychmiast podzielić się z kimś
swoimi podejrzeniami. Jednak jednocześnie wrodzona ostrożność i
strach powstrzymywały go przed mieszaniem się w nie swoje sprawy.
Ulokowawszy nowych
gości w hotelu, zwolnił się u zarządcy i pędem pognał w to
miejsce, gdzie zgromadziło się już prawie całe miasteczko. Imatra
wyrzuciła ciało na prawy brzeg, dokładnie tam, gdzie piekielny
prąd wodospadu jest jakby nieco słabszy. Trup leżał na bryłach
przybrzeżnych głazów. Była to bezkształtna masa połamanych,
przemielonych kości, rozszarpanych muskułów i podartej na strzępy
odzieży.
Imatra zrobiła
swoje. Nic ludzkiego nie dało się dostrzec w tych bladych,
pozbawionych krwi szczątkach, które nie tak dawno stanowiły
jeszcze żywą istotę. Dookoła tłoczyli się ludzie, w milczeniu
obserwując niecodzienne zjawisko. Każdy
z nich w pełni zdawał sobie sprawę z tego, że nigdy nikomu
nie uda się wyjaśnić czy to, co wydarzyło się w tę piekielną
noc, było skutkiem przestępstwa czy nieszczęśliwego wypadku...
("W otchłani Imatry" tłum. Agnieszka Papaj)
0 komentarze:
Prześlij komentarz