Adres facebook

poniedziałek, 26 listopada 2012

RUSZYŁ PRE-ORDER KRYMINAŁU "W otchłani Imatry"

DOBREHISTORIE.PL
Zamawiając książkę w pre-orderze, otrzymacie pięć unikatowych kart do gry towarzyskiej "Metody śledztwa", w której gracze wcielają się w role współpracowników detektywa Metodego Kobyłkina i rozwiązują mroczne zagadki kryminalne. Premiera gry już wkrótce! Śledztw zacznie się 7.12.2012!

Prezentujemy premierowy fragment książki w tłumaczeniu Agnieszki Papaj:

                                                          *

Nagle zauważył, że wokół panuje niezwykły ruch. Naczelnik stacji, pracownicy, żandarm i dyżurny policjant – wszyscy byli strasznie zdenerwowani. Krzątali się jakoś tak zupełnie nienaturalnie, jak nigdy dotąd, nawet przed przyjazdem ważnych osobistości.
           Pogrążony we własnych myślach Ivinen, początkowo nie zwrócił uwagi na to zbiorowe szaleństwo, które zadawało się nie mieć żadnej widocznej przyczyny. Dopiero na krzyk Karla wzdrygnął się i odwrócił.
- Johann! - wrzasnął woźnica. - Ty to słyszysz?! Gdzie twoje uszy? Chodź tu szybko!
Ivinen leniwie podszedł do towarzysza.
- No co? - spytał.
- Jak to, co? Nic nie słyszałeś? - Karl wskazał na peron. - Znaleźli ciało! Wodospad wyrzucił je na brzeg...
Johann aż przysiadł, przygnieciony tą nagła wieścią.
- Ciało? Jak? - mamrotał, nie rozumiejąc, o co chodzi. - Jakie? Czyje?
- Czyje, czyje... Ludzkie! Trupa znaleźli... Co żeś tak zbladł? Patrz, pociąg...
Ivinen pobiegł z powrotem na peron. Z wagonów wysiadło paru turystów. O czymś z nimi rozmawiał, ale sam nie zdawał sobie z tego sprawy. W tej chwili nic do niego nie docierało. Widocznie wypowiadał wyuczone na pamięć formułki, jednak myślami był daleko stąd.
„Ciało, trup... No i co z tego? Jak to się stało? Co robić? Co robić?...”
Ostatnie pytanie zdawało się najbardziej niepokoić Johanna. Wewnętrzny głos podpowiadał mu, że powinien natychmiast podzielić się z kimś swoimi podejrzeniami. Jednak jednocześnie wrodzona ostrożność i strach powstrzymywały go przed mieszaniem się w nie swoje sprawy.
        Ulokowawszy nowych gości w hotelu, zwolnił się u zarządcy i pędem pognał w to miejsce, gdzie zgromadziło się już prawie całe miasteczko. Imatra wyrzuciła ciało na prawy brzeg, dokładnie tam, gdzie piekielny prąd wodospadu jest jakby nieco słabszy. Trup leżał na bryłach przybrzeżnych głazów. Była to bezkształtna masa połamanych, przemielonych kości, rozszarpanych muskułów i podartej na strzępy odzieży.
Imatra zrobiła swoje. Nic ludzkiego nie dało się dostrzec w tych bladych, pozbawionych krwi szczątkach, które nie tak dawno stanowiły jeszcze żywą istotę. Dookoła tłoczyli się ludzie, w milczeniu obserwując niecodzienne zjawisko. Każdy z nich w pełni zdawał sobie sprawę z tego, że nigdy nikomu nie uda się wyjaśnić czy to, co wydarzyło się w tę piekielną noc, było skutkiem przestępstwa czy nieszczęśliwego wypadku...

("W otchłani Imatry" tłum. Agnieszka Papaj)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Szukaj