Adres facebook

sobota, 29 grudnia 2012

10 Tajemnic Edgara Allana Poe...


Ostatnio w rolę Edgara Allana Poe, wcielił się John Cusack. Postać przez niego grana, jak wiele innych historycznych bohaterów, w filmie jest przedstawiana raczej jako swobodna interpretacja pierwowzoru. Podczas gdy zachwycamy się pół-fikcyjnymi wariacjami na temat Poego, warto się zastanowić, co w rzeczywistości wiemy o samym pisarzu.

Oto 10 faktów, przedstawione przez byłego pracownika dworku Poego na Bronksie. Prawdopodobnie zmienią one całkowicie Wasze spojrzenie na tego autora.

10. Jego wojna z Bostonem

W swojej karierze Poe brał udział w wielu literackich potyczkach, jednak największą była ta z „the Humanity clique” z Nowej Anglii, do której członków zaliczali się między innymi profesor Longfellow z Harvardu i transcendentaliści Ralph Waldo Emerson i James Lowell. Poe szczerze nienawidził tych „eleganckich leniwych mężczyzn”, potępiał w związku z tym cały Boston, jednocześnie wciąż pragnąc jego uznania. Przede wszystkim gardził jednak optymizmem i wiarą w społeczny rozwój, jakimi charakteryzowali się transcendentaliści. Kilkukrotnie pozywał Longfellowa o plagiat, ponadto, gdy tylko miał dawać wykłady w Bostonie, to zamieniały się one w wielogodzinne, nudne i niezrozumiałe monologi, których publiczność raczej nie miała możliwości pojąć. Ich zagubienie, wśród tego, co prezentował, Poe uznawał za czystą głupotę mieszkańców tego miasta. Z jednej strony takie zachowanie jest gorzko ironiczne, z drugiej całkiem zrozumiałe. Właśnie w Bostonie Poe się urodził, jego pierwsze dzieło podpisane zostało pseudonimem „Bostończyk” a przecież „Tamerlane i inne poezje” raczej przebojem nie był …

9. Krwawa inspiracja „Maski krwawego Moru”

Powszechnie wiadomo, że Poe poślubił swoją kuzynkę Virginię oraz, że jej kolejne choroby zainspirowały dużą część twórczości pisarza, jednak najbardziej widoczne takie odwołanie pojawiło się wraz z pierwszymi oznakami gruźlicy u jego żony. Podczas śpiewania dla członków rodziny, płuca Virginii zaczęły krwawić, przez co, rzecz jasna, z jej ust zaczęła wypływać krew. Niedługo potem powstała historia Księcia Prospero, zamkniętego w swoim zamku, próbującego, na próżno, nie dopuścić do siebie czerwonej zarazy.

8. Od niego zaczął się Body-horror (czyli horror z biologią w tle)

Fikcja detektywistyczna, amerykańskie powieści gotyckie, sience fiction – Poego uznaje się za prekursora naprawdę wielu gatunków. Z kolei jego mniej popularne utwory „Prawdziwy opis wypadku z panem Waldemarem” i „Żabi-skoczek” udowodniły, że wewnętrznie pozostał fanem horrorów i, że choroba Virginii wciąż budziła w nim niemały lęk. Przemoc w „Zagładzie domu Usherów”, „Studni i wahadle”, „Serce oskarżycielem” czy „Czarnym kocie” są owinięte w gotycki romans, jednak trzeba przyznać, że śmierci w tych dwóch ostatnich, są, co najmniej, obrzydliwe. Niemal jak z filmów Davida Cronenberga.

7. „Tekeli-li!” (i jedyna powieść Poego)

Fani gatunku wiedzą, że H.P. Lovecraft rozpoczął tam, gdzie Poe skończył. Chyba najbardziej bezpośrednim odniesieniem do mistrza jest przedziwny płacz „Tekeli-li! Tekeli-li!”, po raz pierwszy zasłyszany na końcu jedynej powieści Poego „Przygody Artura Gordona Pyma”, nieprzeciętnej historii na Antarktydę. Lovecraft włączył płacz do swojej własnej powieści „W Górach Szaleństwa”, jako zawołanie Starszych. Pożyczył on też od Poego gigantyczne pingwiny, szepczące „Tekeli-li”

6. Przez większość swojego życia Poe nie miał swojego wąsika.

Raczej nie można sobie wyobrazić Poego bez ikonicznego wąsika (chociaż Cusak ma dziwaczną kozią bródkę). Przez większość życia, na twarzy poety nie było żadnego zarostu, dopiero w swoich ciemnych i depresyjnych, ostatnich latach życia, postanowił zapuścić romantyczny zarost. I zaczął wariować.

5. Eureka!

Rok po tym, jak zmarła Virginia, Poe stworzył „Eureka: A Prose Poem”, zbiór naukowych i matematycznych wywodów o tym, że udowodni, jakoby Newton, Arystoteles i Bacon byli „intelektualnymi kłamcami”. Można uznać to za przejaw arogancji, jednak „Eureka” wydaje się być (jeżeli kiedykolwiek ktokolwiek doczytał to do końca) próbą zrozumienia przez pogrążonego w żałobie męża, sensu śmierci żony.

4. Dołączył do AA

Właściwie, do Synów Abstynencji (bo tak się nazywali w XIX wieku). No i nie było anonimowe. Członkowie brali udzial w publicznym ślubowaniu przeciwko alkoholowi i publikowali swoje zamiary w gazecie. Poe dołączył się do gałęzi AA w Richmond, w czasie nasilenia się plotek o jego ślubie ze swoją miłością z dzieciństwa – Elmirą Shelton. Miał to być czas trzeźwości, jednak Poe zmarł miesiąc późnej, nie zdążywszy wspiąć się na wszystkie 12 szczebli.

3. Szczegóły jego śmierci są wielce zamieszane

Myślisz, że wiesz, jak umarł Poe? Tak? No to witaj w klubie. Ostatnie dni pisarza w Baltimore zainspirowały więcej teorii niż te o JFK, Elvisie i Tupacu razem (może to trochę przesada, ale właśnie tak się to odczuwa). Istnieje ponad 26 teorii – włączając wściekliznę, cukrzycę, padaczkę, zatrucie dwutlenkiem węgla, syndromem odstawiennym alkoholu a także tzw. „coopingiem”. Ten ostatni jest chyba najbardziej prawdopodobny. Była to dosyć powszechna praktyka, stosowana w młodej demokracji. Porywano samotnych ludzi podczas wyborów, upijano i zmuszano do oddawania wielu głosów. To tłumaczyłoby jego stan i to, że ubrany w nie swoje ubrania.

2. Joyce Carol Oates „ukończył” Zagubioną Historię Poego

W momencie śmierci, Poe pozostawił kuszące części niepublikowanej i niedokończonej opowieści o samotnym latarniku, który swoją samotnię chce wykorzystać do napisania książki. Skromne dwie strony napisane są w formie pamiętnika, w którym klasyczny anty-bohater Poego uwięziony jest w egzystencjalnej ziemi niczyjej – zaczyna kwestionować swoje zdrowie emocjonalne i psychiczne. Bohater stwierdza, że„nie ma co opowiadać, o tym co może stać się człowiekowi tak samotnemu, jak mi – mogę zachorować, albo gorzej … wierzę, że stanę się jeszcze bardziej podenerwowany moją izolacją”. Latarnik bada strukturę swojego domu – 180 stóp wysokości, z których 20 znajduje się pod poziomem morza – początkowo stwierdza, że jest to konstrukcja solidna, po czym staje się coraz bardziej przekonany o tym, że budynek się zawali. Ostatnie zdanie (?) historii brzmi „Fndamenty, na których stoi ta struktury, wydają się zrobione z kredy”. Jeszcze dziwniejsze jest to, że wpis ten poprzedza kolejną notkę z pamiętnika, tym razem kompletnie pustą. Joyce Carol Oates, współczesna kontynuatorka powieści gotyckiej, napisała swoją własną wersję tej historii i opublikowała ją w „McSweeney’s Enchanted Chamber of Astonishing Stories” pod tytułem „The Fabled Light-house at Vina del Mar” (po polsku będzie to „Legendarna latarnia w Vina del Mar”)

1. Kochał koty. Naprawdę.

W przeciwieństwie do słynnego i obrzydliwego opisu człowieka grzebiącego w kocim oku, który znaleźć można w „Czarnym kocie”, Poe szczerze uwielbiał zwierzęta. Jego własna kotka nazywała się Catterina.  

(Zebrała, opisała, przetłumaczyła i w kolejności ułożyła - Ada Struś)


piątek, 28 grudnia 2012

Wydawnictwo Dobre Historie - spotkania 2012 (wideo)

W ciągu ostatnich 10 miesięcy wzięliśmy udział w 25 imprezach i targach, na których poprowadziliśmy dziesiątki godzin prelekcji i warsztatów. Na naszej rozjazdowej mapie zagościło 10 miast. Rzućcie okiem na fotorelacje z części tych meetingów, pełnych spotkań z samymi fajnymi ludźmi! Czyli... z Wami! 


czwartek, 27 grudnia 2012

Relacja wideo z premiery kryminału "W otchłani Imatry"

Pierwszy tom przygód detektywa Metodego Kobyłkina trafił właśnie do księgarni sieci Matras. Zapraszamy do obejrzenia relacji wideo z wrocławskiej premiery książki, która miała miejsce tuż przed Świętami, w księgarnio-kawiarni kryminalnej Speakeasy.

Książkę znajdziecie także w sklepie internetowym naszego wydawnictwa: http://dobrehistorie.pl/ 


Robert Bloch wspomina H.P. Lovecrafta (fragment eseju)



Ciężko mi uwierzyć w to, że minęło już pięćdziesiąt lat od śmierci Howarda Phillipsa Lovecrafta i równie ciężko jest mi uświadomić sobie, że jestem najmłodszym pozostałym przy życiu członkiem tego co niegdyś nazywano „Kręgiem Lovecrafta” (oryg. The Lovecraft Circlepatrz notka poniżej ***) złożonym z przyjaciół i korespondentów samego HPL-a.

Ja sam przez cztery lata swojego życia byłem jednym z tych korespondentów i, jak mam nadzieję, zaliczałem się do grona jego przyjaciół, pomimo że nie dane mi było spotkać go twarzą w twarz. Szansa na spotkanie stałą się realna latem 1937 roku, bo właśnie wtedy August Dereleth oczekiwał Lovecrafta jako gościa w swoim domu w Sauk City w Wisconsin. I zarówno Maurice W. Moe, wieloletni kolega i członek amatorskiej organizacji prasowej, do której HPL również należał, jak i ja, nie mogliśmy doczekać się tej wizyty. Lecz nie miało do niej dojść: w marcu tamtego roku Lovecraft już nie żył... 

Ilustracja autorstwa Virgila Finlaya stworzona do opowiadania Roberta Blocha, pt. The Faceless God (Weird Tales 1936), która zainspirowała H.P. Lovecrafta do napisania poematu: To Virgil Finlay Upon his Drawing Of Robert Bloch’s Tale “The Faceless God”. 

Praca Lovecrafta nie ograniczała się jedynie do Mitów Cthulhu. Pisał on również science fiction, dramaty w klimacie Lorda Dunsany jak i zwyczajne horrory. Każda z tych kategorii miała swoich wiernych wyznawców, zarówno wśród czytelników jak i innych pisarzy. Ja sam byłem zagorzałym fanem grozy w jego wydaniu lub niesamowitych historii, gdzie Mity służyły jedynie jako tło lub figura wyjaśniająca. Model Pickmana, Widmo nad Innsmouth i Szepczący w Ciemności to moje ulubione utwory. Muszę przyznać, że nie mniej zachwycił mnie napisany w zupełnie innym stylu Srebrny Klucz, ponieważ wydaje mi się, że to właśnie ten utwór najlepiej obrazuje Lovecrafta, którego zapamiętałem z listów.

*** Biografowie Lovecrafta twierdzą, że pisarz pozostawił po sobie ponad sto tysięcy listów, które powstały w czasie przeszło trzydziestoletniej korespondencji z grupą kilkudziesięciu osób – dziennikarzy, pisarzy, naukowców i po prostu, przyjaciół.
Do grona najbardziej zatwardziałych korespondentów należeli m.in. pisarze: Frank Belknap Long, Clark Ashton Smith, czy Robert E. Howard (na twórczość każdego z nich znajomość z pisarzem z Providence wpłynęła w inny sposób). Belknap poznał Lovecrafta mając niespełna dziewiętnaście lat, poprzez skupiającą dziennikarzy amatorów organizację: United Amateur Press Association. Wymiana listów przerodziła się w serdeczną przyjaźń, a wyrazem wzajemnej fascynacji okazały się m.in. opowiadania ze zbioru „Ogary Tindala” (o tytułowych bestiach pisał także sam Lovecraft w tekście „Szepczący w ciemności”). Lovecraft zwykł mawiać, że Belknap to jego wnuk, a rodzina tego ostatniego nierzadko wspierała pisarza z Providence materialnie.
Z Clarkiem Ashtonem Smithem, Lovecraft skontaktował się sam, zafascynowany jego poezją. Pisarz długo i gorąco namawiał młodego poetę, aby ten zajął się pisaniem prozy z gatunku weird fiction (tak też się stało, Ashton stworzył m.in. swój własny mityczny świat nazwany Xothique a jego poematy miały niebagatelny wpływ na ewolucję liryki samego Lovecrafta).
Z kolei korespondencyjna przyjaźń Roberta E. Howarda i Lovecrafta zaczęła się od listu w sprawie rzekomego błędu w jednym z opowiadań Samotnika, którego doszukał się zafascynowany historią, młody pisarz z Teksasu. Panowie szybko odkryli, że wiele ich łączy i chętnie wymienili się pomysłami, dyskutując na tematy rasowe, literackie i historyczne.
Inni znani członkowie kręgu Lovecrafta to m.in. Robert Bloch (dzięki któremu kosmiczny horror wyewoluował w horror psychologiczny, jak choćby w słynnej „Psychozie”), Fritz Leiber (jeden z ojców gatunku Sword and sorcery), czy August Derleth (współzałożyciel Arkham House, który zadbał o to, aby pamięć o pisarzu z Providence przetrwała, a po jego śmierci wydawał m.in. prace większości z wymienionych wyżej autorów). 

(Cały esej przeczytacie w 5 numerze czasopisma "Coś na Progu" PRE-ORDER trwa! http://dobrehistorie.pl/



piątek, 21 grudnia 2012

Opowiadanie Roberta E. Howarda w piątym numerze "Coś na Progu"


W piątym numerze "Coś na Progu" przeczytacie m.in. znakomite opowiadanie Roberta E. Howarda, pt. "Kopytne monstrum". Opowiadanie zapowiada zbiór tekstów Howarda inspirowanych prozą Lovecrafta ("Królestwo cieni" wkrótce nakładem wydawnictwa Agharta). Prezentujemy fragment opowiadania wraz z ilustracją Marcina Śmigla



"Przede mną stał Potwór. Księżyc oświetlał kształt rodem z koszmaru i obłędu. Choć dwukrotnie wyższy od człowieka, sylwetkę miał wcale nie tak bardzo różniącą się od ludzkiej, oprócz tego, że jego ogromne nogi kończyły się potężnymi kopytami, a wokół napuchniętego korpusu zamiast rąk wił się tuzin macek. Barwę miał niczym człowiek trędowaty bądź cętkowany jaszczur. Zwieńczeniem wszelkiej grozy okazał się moment, gdy odwrócił swe zaślinione, ociekające krwią szczęki w moją stronę i utkwił we mnie lśniące, migoczące na podobieństwo ogników oczy o milionie fasetek..." 
(tłum. Mateusz Kopacz).

CNP5 można już zamawiać w pre-orderze:http://dobrehistorie.pl/

czwartek, 13 grudnia 2012

RUSZYŁ PRE-ORDER "Coś na Progu" 5!

W numerze m.in. opowiadania: Roberta E. Howarda, Marka Tufo, Aleksandra Rudazowa i Tomasza Kaczmarka. Publicystyka Roberta Blocha, Bartosza Czartoryskiego, Jacka Skowrońskiego i Marcina Wrońskiego. Wywiady: Thomas Ligotti, Stefan Grabiński, Mons Kallentoft, Aleksander Rudazow. Temat numeru: POTWORY!

GRATIS TYLKO W PRE-ORDER! Każdy zamawiający czasopismo w pre-orderze w dn. 13.12-28.12, otrzyma gratis słuchowisko pt. „Smoluch” na podstawie opowiadania Stefana Grabińskiego. Słuchowiska w formacie mp3 będą rozsyłane drogą elektroniczną po 20.12.2012. Wysyłka czasopism w pre-orderze rozpocznie się w dn. 2.01.2013.


Projekt okładki autorstwa Michała Oracza:




poniedziałek, 10 grudnia 2012

"W otchłani Imatry" (słowo od wydawcy)

Drogi Czytelniku!
 
Kryminał, który chcemy oddać w Twoje ręce nie jest zwykłą powieścią. To wyjątkowe retro zostało napisane ponad sto lat temu, w czasach, kiedy historie kryminalne dopiero formowały się jako gatunek, stopniowo zdobywając cor
az większą popularność. Mniej więcej w tym samym okresie, kiedy Aleksander Ławrow zyskiwał miliony czytelników w całej Rosji, Brytyjczycy zakochali się w postaci Sherlocka Holmesa, a sir Arthur Conan Doyle musiał zamknąć swoją praktykę lekarską, aby nadążyć z pisaniem kolejnych opowieści o słynnym detektywie.

Nasze wydawnictwo specjalizuje się w wyszukiwaniu i przypominaniu właśnie takiej, nieco zapomnianej klasyki oraz w konfrontowaniu jej z tym co nowe (A wynik takiego zestawienia może być czasami doprawdy zaskakujący!). Obcowanie ze stuletnim kryminałem nie tylko dostarcza wiele przyjemności, ale pozwala również spojrzeć na ten gatunek z zupełnie nowej perspektywy. Nagle to, co współczesne, wcale nie wydaje się już tak oryginalne. Brawurowe śledztwo na tle wielkiego, tajemniczego miasta, połączenie kryminału z powieścią awanturniczą i przygodową, a także nietuzinkowy główny bohater – krótko mówiąc, wszystko, za co lubicie prozę Akunina, Krajewskiego czy Agathy Christie – wszystko to znajdziecie w cyklu Aleksandra Ławrowa. Pamiętajcie tylko o jednym – ten pomysłowy autor snuł swoje intrygi na długo przed tym, zanim za pióro chwycili jego popularni następcy. I z pewnością zasłużył na miejsce wśród takich sław, jak Conan Doyle, Gilbert Keith Chesterton i Maurice Leblanc.

Udanej lektury.
DOBRE HISTORIE http://dobrehistorie.pl/


sobota, 8 grudnia 2012

Wrocławska premiera powieści "W otchłani Imatry"

Wczoraj miała miejsce premiera naszej nowej kryminalnej powieści retro pt. "W otchłani Imatry". Pierwsze kilkaset egzemplarzy książki, prosto z drukarni odebraliśmy o 2.20 w nocy! Paczki bezpiecznie dojechały na miejsce, czyli do księgarnio-kawiarni kryminalnej Speakeasy (Rynek 8, Wrocław). 

Pierwszy odpakowany egzemplarz "W otchłani Imatry"
Na pół godziny przed rozpoczęciem spotkania pojawili się się pierwsi goście (także część ekipy magazynu "Coś na Progu"). Po przepisowym piętnastominutowym opóźnieniu (trwały bowiem gorączkowe poszukiwania kabla HDMI!) wystartowaliśmy z programem. Jakub Wilk zasiadł za konsoletą realizatora dźwięku, a na scenie pojawiły się trzy Cosie, czyli dobrohistoryjni wydawcy - Łukasz Śmigiel, Jakub Wiśniewski i Sebastian Zakrzewski. 

Aktor Michał Żołyński (z książką w ręku) & Jakub Wilk (realizator dźwięku)
Od lewej - Łukasz Śmigiel, Jakub Wiśniewski, Sebastian Zakrzewski...

Po kilku anegdotach na temat książki, publiczność wprowadził w rosyjskie klimaty brawurowy występ duetu - Klaudii Wyglądacz i Stanisława Marinczenki. Później przyszedł w końcu moment na pierwsze morderstwo - aktor teatralny Michał Żołyński przeczytał fragment powieści z finlandzką Imatrą i trupem w rolach głównych. Goście mieli okazję posłuchać także rozmowy z autorką przekładu - znakomitą Agnieszką Papaj (prywatnie miłośniczką wszystkich dobrych kryminałów, o których pisze na blogu:retrokryminal.blogspot.com). 
Łukasz Śmigiel rozmawia z Agnieszką Papaj
Autorka przekładu - Agnieszka Papaj udziela wywiadu telewizji. 
W przerwie, na salę wniesiono poczęstunek w postaci mocniejszego trunku z ogóreczkiem, a gdy publiczność już sobie z nim poradziła, można było posłuchać kolejnych czytanych fragmentów narracji, dalszego ciągu rozmowy z Agnieszką Papaj i kilku premierowych, perfekcyjnie wykonanych utworów wspomnianego już duetu. 

Muzyczne odkrycie - duet: Klaudia Wyglądacz i Stanisława Marinczenko.
Następnie rozgrzanych muzyką i procentami gości, uraczyliśmy kanapkami ze smalcem i przyprawami, a po godzinie zabawy, na scenie pojawił się kolejny gość - pani Izabela Dembowska z Katedry Kryminalistyki we Wrocławiu, która opowiedziała o sztuce tworzenia profili seryjnych morderców i wciągała słuchaczy w zabawę mającą na celu rozwiązanie kryminalnej zagadki. 

Michał Żołyński czyta fragmenty powieści.
Przy muzycznym akompaniamencie goście ruszyli po zakup książki (powieść jest nadal dostępna we wrocławskiej księgarnio-kawiarni Speakeasy), a chwilę później rozpoczęliśmy część nieoficjalną spotkania, która zakończyła się dość późno spontanicznym recitalem i redakcyjnymi plotkami. Uff... Aż szkoda było rano wstawać! 


Wszystkich, którzy chcą sięgnąć po naszą powieść, serdecznie zapraszamy na stronę wydawnictwa: http://dobrehistorie.pl/     (fot. Joanna Figarska).    

wtorek, 4 grudnia 2012

Kilka słów o autorze i detektywie ("W otchłani Imatry")


Metody Kobyłkin

Autorka przekładu - Agnieszka Papaj, pisze o Aleksandrze Ławrowie oraz o wykreowanej przez niego postaci detektywa Metodego Kobyłkina (ilustracja - Krzysztof Chalik). 

Jednym z takich pasjonatów, który próbował utrwalić w swych dziełach ten okres, był Aleksander Krasnicki. O pisarzu mało kto dziś pamięta – został on niesłusznie zapomniany już w czasach władzy bolszewickiej. A tymczasem na początku XX wieku był on najpopularniejszym autorem powieści kryminalnej w odcinkach, a jego książki rozchodziły się w milionowych nakładach. Opublikował on ponad sto powieści, wiele opowiadań, wierszy, nie mówiąc już o reportażach czy szkicach.

Szczególnym sentymentem autor darzył powieść awanturniczą a zwłaszcza kryminał. Był bowiem mistrzem w tworzeniu zmyślnych intryg. Pod pseudonimem A. Ławrow napisał cykl książek, w których wykreował niezapomnianą postać Metodego Kiryłowicza Kobyłkina. Ten prostolinijny, wścibski detektyw starej daty, w rzeczywistości był słynnym na całą Rosję pogromcą przestępców. Na pozór dobroduszny, nieco ekscentryczny dziwak, to jednocześnie niesamowicie przenikliwy i konsekwentny śledczy, który potrafi rozwikłać najbardziej skomplikowane, tajemnicze zbrodnie.

W otchłani Imatry to pierwszy tom z cyklu Caryca hunhuzów, w którym czytelnik poznaje nie tylko Kobyłkina, ale i Marię Worobiową – córkę słynnego mandżurskiego bogacza, Pawła Jegorowicza. Porywająca fabuła, zachwycający, orientalny koloryt, a przede wszystkim charakter Metodego Kiryłowicza sprawiają, że ta dość wiekowa powieść jest atrakcyjna również dla współczesnego czytelnika.

Agnieszka Papaj (fragment wstępu do książki)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

"Coś na Progu" nr 3 oraz "Cienie spoza czasu" zrecenzowane!

W sieci ukazały się nowe, pozytywne recenzje naszych dwóch zbiorów opowiadań. W trzecim, specjalnym numerze "Coś na Progu" na ponad 100 stronach, znajdziecie niepublikowane wcześniej w Polsce opowiadania klasyków Weird Fiction (groza, science fiction i kryminał). Obok opowiadań - esej, wywiad z Arturem Conan Doylem oraz komiks Krzysztofa Chalika. "Cienie spoza czasu" to z kolei antologia wypełniona tekstami współczesnych autorów składających hołd Weird Fiction oraz mistrzowi kosmicznej grozy - H.P. Lovecraftowi. Sprawdźcie koniecznie! DOBREHISTORIE.PL


RECENZJA W PORTALU POLTER.PL
Czwarty numer Czegoś na progu jest mini-antologią naprawdę bardzo dobrych opowiadań weird fiction. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na nieco mniej znane szerszemu gronu czytelników opowiadania twórców takiego formatu jak Arthur Conan Doyle czy Robert E. Howard. Teksty z postaciami profesora Challengera czy Solomona Kane’a mogą stać się przyczynkiem do poznania przebogatej twórczości tych autorów....


RECENZJA W PORTALU SZUFLADA.NET
Coś na progu” to dobrze zaprojektowany cykl opowiadań weird fiction i uzupełniających je esejów. Stu stronicowa przygoda z klasycznymi formami horroru, kryminału i s-f... 


RECENZJA W PORTALU POLTER.PL
Zbiór cechuje pewna różnorodność, zarówno jeśli chodzi o wykorzystanie literackich gatunków, jak i sposób podejścia do interpretacji elementów charakterystycznych dla mitologii Cthulhu. Na kartach Cieni spoza czasu znaleźć możemy przecież opowieści kryminalne, klasyczne historie grozy, a nawet opowiadania sensacyjne.

RECENZJA W SERWISIE CARPE NOCTEM
Dobre Histo­rie zali­czyły udany start w świe­cie publi­ka­cji książ­ko­wych, dając czy­tel­ni­kom 11 co naj­mniej nie­złych, albo wręcz kapi­tal­nych opo­wie­ści dla fanów H.P. Love­cra­fta. 


Coś na Progu prezentuje: "W otchłani Imatry" (nowy fragment powieści)

Powieść "W otchłani Imatry" jest już dostępna w PRE-ORDER. Zapraszamy do zapoznania się z nowym fragmentem. Przekład - Agnieszka Papaj, ilustracja Krzysztof Chalik



    Kudliński stał i z zachwytem wpatrywał się w tę wściekle żywą masę. Czuł, że nie może oderwać wzroku od dzikiego obrazu. Przeszywał go dreszcz, przeraźliwa wilgoć przenikała do samych kości. Aleksiej trząsł się całym ciałem, lecz nie ruszył się z miejsca. Jego nogi jak gdyby przyrosły do desek mostu. Oddał się obserwacji.
    Na lewym brzegu, nad mostem, niemal na skraju tych szaleńczych fal stała malutka chatka. Najwidoczniej należała do stróża, który razem z żoną całe życie spędził wśród tego nieustającego, piekielnego huku.
  Wizja takiego życia, w sąsiedztwie z nieposkromionym żywiołem doprowadziła Aleksieja do przytomności. Na moment jego zachwyt zniknął. Kudliński przeszedł na drugą stronę mostu i spojrzał z góry w kipiącą otchłań. W dole, pod jego nogami kłębiły się obłoki białej piany.
  Aleksiej Nikołajewicz zszedł z mostu i zbliżył się do furtki, od której po niemal pionowej skarpie do samego brzegu wiodły strome, drewniane schody. Otwierając furtkę, Kudliński zawahał się na chwilę, po jego twarzy przemknął cień, usta zadrżały dziwnie, jakby zawładnął nim jakiś niepokój. Zdjął kapelusz, otarł krople potu, które pomimo chłodu wystąpiły mu na czoło i ciężko, ciężko westchnął.
- Tak trzeba... zło konieczne! - wyszeptał zupełnie cicho. – Istne piekło... do piekła... z piekła do piekła!..
   Pokonawszy chwilowe zdenerwowanie, równym, pewnym krokiem, nie trzymając się nawet poręczy, zszedł ze schodów i śmiało podszedł do brzegu wodospadu. Imatra powitała go ogłuszającym rykiem...





niedziela, 2 grudnia 2012

NOWE BLOGI REDAKCJI "COŚ NA PROGU". ZAPRASZAMY DO CZYTANIA!

Wiemy, że Czytelnicy "Coś na Progu" lubią czytać... A nasi redaktorzy uwielbiają pisać... Dlatego postanowiliśmy wyjść naprzeciw potrzebom jednych i drugich, otwierając trzy autorskie blogi - dla fanów grozy, kryminału i dobrej muzyki w stylu weird. Blogiem na temat Zombie i wszystkiego co związane z tematem żywych trupów, zajmuje się Ada Struś, swoje przemyślenia na temat kryminału retro opisuje Agnieszka Papaj, a muzyczną tematyką weird zaciekawi Was Renata Łukaszewska. Zapraszamy do czytania: 

marszzombie.blogspot.com
retrokryminal.blogspot.com
bowie-damaged.blogspot.com

Szukaj