Ciężko mi uwierzyć w to, że
minęło już pięćdziesiąt lat od śmierci Howarda Phillipsa
Lovecrafta i równie ciężko jest mi uświadomić sobie, że jestem
najmłodszym pozostałym przy życiu członkiem tego co niegdyś
nazywano „Kręgiem Lovecrafta” (oryg. The Lovecraft Circle –
patrz notka poniżej ***) złożonym z przyjaciół i korespondentów samego
HPL-a.
Ja
sam przez cztery lata swojego życia byłem jednym z tych
korespondentów i, jak mam nadzieję, zaliczałem się do grona jego
przyjaciół, pomimo że nie dane mi było spotkać go twarzą w
twarz. Szansa na spotkanie stałą się realna latem 1937 roku, bo
właśnie wtedy August Dereleth oczekiwał Lovecrafta jako gościa w
swoim domu w Sauk City w Wisconsin. I zarówno Maurice W. Moe,
wieloletni kolega i członek amatorskiej organizacji prasowej, do
której HPL również należał, jak i ja,
nie mogliśmy doczekać się tej wizyty. Lecz nie miało do niej
dojść: w marcu tamtego roku Lovecraft już nie żył...
Praca
Lovecrafta nie ograniczała się jedynie do Mitów Cthulhu. Pisał on
również science fiction, dramaty w klimacie Lorda Dunsany
jak i zwyczajne horrory. Każda z tych kategorii miała swoich
wiernych wyznawców, zarówno wśród czytelników jak i innych
pisarzy. Ja sam byłem zagorzałym fanem grozy w jego wydaniu lub
niesamowitych historii, gdzie Mity służyły jedynie jako tło lub
figura wyjaśniająca. Model Pickmana, Widmo nad Innsmouth
i Szepczący w Ciemności to moje ulubione utwory. Muszę
przyznać, że nie mniej zachwycił mnie napisany w zupełnie innym
stylu Srebrny Klucz, ponieważ wydaje mi się, że to właśnie
ten utwór najlepiej obrazuje Lovecrafta, którego zapamiętałem z
listów.
*** Biografowie
Lovecrafta twierdzą, że pisarz pozostawił po sobie ponad sto
tysięcy listów, które powstały w czasie przeszło
trzydziestoletniej korespondencji z grupą kilkudziesięciu osób –
dziennikarzy, pisarzy, naukowców i po prostu, przyjaciół.
Do
grona najbardziej zatwardziałych korespondentów należeli m.in.
pisarze: Frank Belknap Long, Clark Ashton Smith, czy Robert E. Howard
(na twórczość każdego z nich znajomość z pisarzem z Providence
wpłynęła w inny sposób). Belknap poznał Lovecrafta mając
niespełna dziewiętnaście lat, poprzez skupiającą dziennikarzy
amatorów organizację: United
Amateur Press Association.
Wymiana listów przerodziła się w serdeczną przyjaźń, a wyrazem
wzajemnej fascynacji okazały się m.in. opowiadania ze zbioru „Ogary
Tindala” (o tytułowych bestiach pisał także sam Lovecraft w
tekście „Szepczący w ciemności”). Lovecraft zwykł mawiać, że
Belknap to jego wnuk, a rodzina tego ostatniego nierzadko wspierała
pisarza z Providence materialnie.
Z
Clarkiem Ashtonem Smithem, Lovecraft skontaktował się sam,
zafascynowany jego poezją. Pisarz długo i gorąco namawiał młodego
poetę, aby ten zajął się pisaniem prozy z gatunku weird fiction
(tak też się stało, Ashton stworzył m.in. swój własny mityczny
świat nazwany Xothique
a jego poematy miały niebagatelny wpływ na ewolucję liryki samego
Lovecrafta).
Z
kolei korespondencyjna przyjaźń Roberta E. Howarda i Lovecrafta
zaczęła się od listu w sprawie rzekomego błędu w jednym z
opowiadań Samotnika, którego doszukał się zafascynowany historią,
młody pisarz z Teksasu. Panowie szybko odkryli, że wiele ich łączy
i chętnie wymienili się pomysłami, dyskutując na tematy rasowe,
literackie i historyczne.
Inni
znani członkowie kręgu Lovecrafta to m.in. Robert Bloch (dzięki
któremu kosmiczny horror wyewoluował w horror psychologiczny, jak
choćby w słynnej „Psychozie”), Fritz Leiber (jeden z ojców
gatunku Sword and sorcery), czy August Derleth
(współzałożyciel Arkham House, który zadbał o to, aby pamięć
o pisarzu z Providence przetrwała, a po jego śmierci wydawał m.in.
prace większości z wymienionych wyżej autorów).
(Cały esej przeczytacie w 5 numerze czasopisma "Coś na Progu" PRE-ORDER trwa! http://dobrehistorie.pl/
0 komentarze:
Prześlij komentarz