Legenda
głosi, że raz na sto lat hrabia Drakula jest w stanie przejąć
władzę nad światem. Skoncentrowane w nim zło jest na tyle
potężne, że równoważy siłę tajemniczego amuletu, wypełnionego
żywym dobrem, stojącego na straży balansu między siłami sacrum
i profanum. Jeżeli przedmiot ten dostanie się w jego ręce, życie
na Ziemi czeka zagłada. No, chyba, że jakaś dziewica w tym czasie
wypowie inkantację w języku niemieckim, posiłkując się książką
Van Helsinga, najsławniejszego bodaj łowcy wampirów.
Przypadkowo
dowiaduje się o tym gromada dzieciaków, zorganizowanych w klubie
wielbicieli potworów pod nazwą „Monster Squad”. Biorą oni
sprawy w swoje ręce, zakasują rękawy i odważnie stawiają czoła
zagrożeniu.
A
jest czego się bać! Reżyser Fred Dekker, znany dotychczas z takich
produkcji, jak „Opowieści z krypty”, czy „RoboCop 3”,
pokusił się o dość kuriozalne rozwiązanie. Zagrożeniem dla
świata jest bowiem potworna liga sprawiedliwych inaczej, stworzona
przez hrabiego Drakulę, Wolf Mana, Gill-mana i potwora
Frankensteina. Użyte w filmie monstra nie są zwyczajne i anonimowe,
lecz wzięte z klasycznych horrorów – Draculi (1931 r.) Wolf Mana
(1941 r.), Potwora z Czarnej Laguny (1954 r.), Mumii (1932 r.) oraz
Frankensteina (1931 r.).
Umieszczenie
kultowych potworów w filmie to nie tylko hołd dla ich twórców,
lecz także próba przełamywania utartych konwencji. Wampir i
wilkołak, którzy są przecież odwiecznymi wrogami, tutaj
współpracują razem, a potwór Frankensteina jest sympatyczny,
przyjacielski i wcale nie chce nikogo zniszczyć. W czasie produkcji,
Dekker sam mówił o Mumii, że jest głupkowata, a Wolf Mana
przezywał mięśniakiem. Niestandardowe podejście do kreacji
potworów sprawiło, że w 2006 roku magazyn „Wizard” uznał
filmowe wcielenie Draculi (w tej roli Duncan Regehr) za najlepsze w
historii kina.
Ashley
Bank, aktorka odgrywająca rolę sześcioletniej Phoebe, bała się
Duncana Regehra tak bardzo, że filmowy Drakula nie mógł przy niej
nosić czerwonych soczewek i sztucznych kłów. Aby urealnić scenę
końcową, w której wampir podnosi roztrzęsioną Phoebe, reżyser
nakazał aktorowi wyjątkowo założyć kontakty, zamknąć oczy
przed ujęciem i otworzyć je dopiero mając przed sobą twarz
dziewczynki. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, a okrzyk
strachu, który można usłyszeć w filmie, nie jest więc udawany.
Z
“Monster Squad” warto zapoznać się przynajmniej z trzech
powodów. Po pierwsze, w 2007 roku wydano poprawioną, rozszerzoną i
opatrzoną wyższą rozdzielczością zacną wersję Blu Ray. Po
drugie, Rob Cohen („xXx”, „Szybcy i wściekli”, „Ostatni
smok”) jest zainteresowany nakręceniem remake’u, a przygotowany
przez nieco scenariusz czeka już w siedzibie Paramount na
realizację. I wreszcie, po trzecie - „Monster Squad” to
wybuchowa mieszanka komedii, horroru i kina przygodowego w stylu
Young Adult. Wielbiciele „The Goonies”, „Straconych chłopców”,
czy ostatnio „Super 8”, będą zadowoleni. Gwarantujemy miodne
sto procent pulpowej zabawy!
Clint
0 komentarze:
Prześlij komentarz