Adres facebook

piątek, 27 grudnia 2013

"Coś na Progu" recenzuje: "7 RONIN"


Jak często zdarza się wam siedzieć godzinami nad instrukcją, dopasowywać żetony i figurki z chirurgiczną precyzją milimetr po milimetrze do planszy i główkować nad tym, jak zacząć grę? Jakże często dopiero po kilkunastu rozgrywkach, w których każdy najmniejszy niuans zostanie opanowany, można czerpać jakąkolwiek przyjemność z grania? To dość popularny problem. Z odsieczą przeciw tendencjom wybujałych zasad przychodzi 7 Ronin – pierwsza gra nowopowstałego wydawnictwa Badger’s Nest i mimo, że na razie mało o nich słychać, warto się zainteresować – bo z pewnością zaserwują wam wiele godzin świetnej rozgrywki...





7 Ronin to nietypowa gra planszowa – swoją tematyką odwołuje się do japońskiej epoki samurajów, a zainspirowana jest, jak przyznaje Paweł Szewc, jeden z założycieli Badger’s Nest, „Siedmioma Samurajami” Kurosawy. Naprzeciw siebie stają ronini - samuraje bez suwerena – którzy muszą bronić wioski zaatakowanej przez hordę ninja. Każda ze stron ma swoje atuty. Ronini posiadają specjalne umiejętności, wykorzystywane podczas walki. Ninja inwestują w liczebność – jest ich kilkakrotnie więcej niż roninów.

Grę stworzył Marek Mydel i Piotr Stankiewicz, znani przede wszystkim z Wiochmen Racer i z bycia współtwórcami Labiryntu Czarnoksiężnika. Ich nowa produkcja ma szansę stać się hitem – dobrze wykonana, przemyślana i zbalansowana i, co jest jej największym plusem, niezwykle dynamiczna. Rzadko zdarzają się gry, które dobrze łączą ze sobą dwa pierwiastki – szybkość i zacięcie taktyczne. A w tej grze bez odpowiedniego planowania nie można daleko zajść.




Rozgrywka jest nieskomplikowana i błyskawiczna. Wioska posiada 8 obszarów. Ninja muszą zająć 5 z nich, by wygrać, a ronini muszą im w tym przeszkodzić. Na początku dwóch graczy w tajemnicy przed sobą ustawia swoje oddziały na planszach zakrytych zasłonkami. Obrońcy zmuszeni są do planowania – nie mogą dopuścić, by ninja stanęli na pustym polu. W przeciwnym razie ci zajmą ten obszar i będą mogli korzystać z jego zdolności. Należą do nich między innymi zatruwanie przeciwników, pozbawianie ich umiejętności, a nawet dodatkowe zasilenie swoich szeregów. A im ich więcej, tym bardziej stają się niebezpieczni.
Gdy już siły zostaną rozdysponowane, przenosi się je na plansze główną, gdzie odbywa się bitwa. Jeśli oponenci spotkają się na jednym z pól, związani są walką i każdy ronin otrzymuje tyle ran, z iloma przeciwnikami przyszło mu się zmierzyć. Dzięki temu ninja nie będą w stanie zająć obszaru i, co za tym idzie, użyć specjalnych zdolności. Lecz ronini nie są nieśmiertelni – najsłabszy z nich może przyjąć trzy rany, najsilniejszy siedem. Jeżeli jednak uda im się być na wolnym obszarze, wtedy aktywują swoje umiejętności – należy do nich między innymi ostrzelanie rezerw wroga, uleczenie swojej jednostki, czy rozepchnięcie przeciwników obecnych na polu. Po walce ronini schodzą z planszy, aby zorganizować kontratak na nowo. Ci ninja, którym udało się zająć obszar, czekają na wsparcie. I tak przez osiem rund. Ronini wygrywają przed czasem, gdy zabiją wszystkich ninja, ci  z kolei muszą pozbawić życia wszystkich roninów, bądź zająć wspomniane wcześniej pięć obszarów. Po kilku rozgrywkach gra nabiera niezwykłej dynamiki i można spokojnie skończyć ją w kilkanaście minut. Co nie znaczy, że szybko się znudzi – ilość kombinacji, gdybania i prób przewidywania jest niezliczona.


Na uwagę zasługują klimatyczne i bardzo dobrze wykonane grafiki autorstwa Aleksandra Karcza, który znany jest z ilustrowania gry 7 Dni Westerplatte oraz Czarnych Jeźdźców, a także niektórych kart do Władcy Pierścieni i Gry o Tron. Współpracował on już z Badger’s Nest przy innym tytule – Aurorze i to ona miała być pierwszym tytułem na koncie wydawnictwa – postawiono jednak na 7 Ronina.

Poziom obycia z grami planszowymi jest mało istotny – radość z gry czerpać może w zasadzie każdy, kto z natury nie kręci nosem na gry planszowe – chociaż i takiego można by przekonać.
Twórcy i wydawcy zapowiadali, że będzie ciekawie – i słowa dotrzymali. Wyjątkowa przejrzystość zasad pozwala ominąć nużący proces eksploracji instrukcji – zresztą często pisanych w oparciu o wiele precedensów, których zapamiętanie niezbędne jest do prawidłowej gry. W 7 Ronin gracz skoncentrowany jest tylko na tym, aby jak najlepiej zaplanować strategię zwycięstwa – czy to siedmioma roninami, gotowymi poświęcić życie, by wypełnić swoje zadanie i obronić wioskę, czy też niezliczoną i bezlitosną armią ninja, którzy zabijają na jedno skinienie swojego herszta. Wyrok jest następujący: chcemy więcej tak dobrze wykonanych debiutów!

Paweł Iwanina

1 komentarz:

  1. Przypadkowe ustawienia ustawiaja całą grę. Jedyna strategia to zgadywanie w ciemno gdzie sie ustawi przeciwnik. Mozna zagrac i odłozyc na półke gdzie się będzie raczej kurzyć tylko

    OdpowiedzUsuń

Szukaj