Adres facebook

poniedziałek, 2 lipca 2012

Coś na Progu poleca: "Cienie spoza czasu" Ramsey Campbell (fragment opowiadania)


Ramsey Campbell opowiada o powstaniu nominowanego do Nebuli opowiadania, pt. "Przyciąganie" (antologia "Cienie spoza czasu").

Po tym jak ukazała się moja pierwsza książką The Inhabitant of the Lake postanowiłem nieco odpocząć od Lovecrafta. Przez wiele kolejnych lat pisywałem Lovecraftowskie opowiadania jedynie na specjalną prośbę. W 1967 August Dereleth poprosił mnie o ponowne podejście do tematu mitów Cthulhu i tak oto, światło dzienne ujrzało opowiadanie Cold Print. Później, aż do 1974 roku nie miałem okazji do obcowania z Wielkim Przedwiecznym. Dopiero wtedy Edward Berglund (pisarz i redaktor zaangażowany w wiele projektów związanych z dziełami Samotnika z Providence) skontaktował się z moim agentem Kirbym McCauleyem, dopytując się, czy nie napisałbym czegoś do antologii, którą planował wydać.

Zgodziłem się natychmiast. Chciałem stworzyć coś świeżego, coś co wyrażałoby mój podziw dla twórczości Lovecrafta. Nie chciałem po nim powtarzać ani odgrzebywać pomysłów jego imitatorów (do których przecież także i ja się zaliczam). Natchnienie przyszyło z nieba... Przypomniałem sobie, że przecież, aby kosmiczne moce mogły się przebudzić, gwiazdy muszą ułożyć się w określonej przed eonami pozycji. Doszedłem do wniosku, że musi istnieć jakaś moc, która świadomie krąży po wszechświecie, starając się podporządkować ciała niebieskie konkretnemu wzorowi.

Bałem się, że mogę sobie nie poradzić z niektórymi motywami znanymi z dzieł Lovecrafta. Na przykład w opowiadaniu The Insects from Shaggai, rozwiązania, które zastosowałem, ostatecznie nie spodobały mi się tak bardzo, że podobny pomysł wykorzystałem już z lepszym efektem w powieści The Darkest Part of the Woods („Najciemniejsza część lasu”)

Pisząc Przyciąganie (The Tugging) naprawdę nieźle się bawiłem i mam nadzieję, że udało mi się skutecznie wykorzystać motyw przytłaczającej, kosmicznej grozy, którą mistrzowsko opisywał Lovecraft. Ku mojemu zdziwieniu Przyciąganie zostało nominowane do nagrody Nebula.

Nagrody nie wygrałem, ale czułem się zaszczycony tym, że autorzy specjalizujący się w science fiction, docenili moją historię.


Ramsey Campbell
"Przyciąganie" (fragment opowiadania)
tłum. Jakub Wiśniewski


Ingels pomknął w stronę drzwi. Dotarł już prawie do wyjścia, gdy usłyszał głos naczelnego, który darł się do telefonu.
Ale ona nie może mieć wpływu na Jowisza ani na Saturna! Przecież nie może ot tak zmienić swojej masy, prawda? Przepraszam pana. Oczywiście nie chciałem sugerować, że wiem o tym więcej niż pan. Ale czy to w ogóle możliwe, żeby zmieniła swoją masę… Trajektorię również?
Ingels szczerzył się widząc reakcje tłumu otaczającego biurko naczelnego. Wiedział, że z każdą mijającą minutą, ludzie będą jeszcze bardziej zszokowani. Wyszedł na zewnątrz.
Biegł przez wijący się tłum, schodami do góry, w przestrzeń pełną łóżek i stolików, przypominającą zagraconą sypialnię, której ściany rozciągnięto do granic możliwości. Ingels podszedł do sprzedawcy w sklepie meblowym, w którym kiedyś mieściło się „Variety”.
– Czy mógłbym porozmawiać z kierownikiem? – zapytał. – Jestem z „Heralda”.
Kierownik okazał się młodym mężczyzną w szarawym garniturze w paski, z przydługimi włosami i sztucznym uśmiechem.
– Jestem na tropie pewnej historii – powiedział Ingels, pokazując swoją legitymację prasową. – Wygląda na to, że jeszcze w czasach, gdy wasz sklep był teatrem, wynajmowało w nim pokój paru astronomów. Myślę, że ich notatki mogą wciąż tu być. Jeżeli tak jest, to przedstawiają sobą olbrzymią wartość historyczną.
– To ciekawe – powiedział kierownik. – A gdzie niby miałby się znajdować ten pokój?
– Gdzieś na poddaszu.
– Oczywiście chętnie pomogę.
Obok nich przechodziło akurat czterech mężczyzn niosących do furgonetki rozebrane łóżko.
– Na górze były jakieś biura, tak mi się wydaję, ale od dawna nikt tam nie wchodził, wszystko jest zastawione albo zabite deskami. Podejrzewam, że nie będzie łatwo dostać się do tego pomieszczenia. Gdyby pan zadzwonił wcześniej, może mógłbym oddelegować paru ludzi do pomocy.
– Byłem poza miastem – powiedział Ingels. – Znalazłem ten temat na swoim biurku dopiero po powrocie do redakcji. Próbowałem wcześniej się do państwa dodzwonić, ale nikt nie odbierał.
Na krześle obok Ingelsa usiadł jeden z tragarzy, który już wcześniej wyraźnie przysłuchiwał się rozmowie.
– Te zapiski byłyby wiele warte dla historyków – powiedział energicznie Ingels. – Naprawdę dużo warte.
– Mimo to, nie wydaje mi się, żeby tu nadal były. Gdyby znajdowały się w jednym z pokojów na górze, na pewno już dawno ktoś by je wyniósł.
– Niekoniecznie – powiedział siedzący na krześle mężczyzna... 

 

2 komentarze:

Szukaj