Ramsey
Campbell opowiada o powstaniu nominowanego do Nebuli opowiadania, pt. "Przyciąganie" (antologia "Cienie spoza czasu").
Po tym jak ukazała się moja pierwsza
książką The Inhabitant of the Lake postanowiłem
nieco odpocząć od Lovecrafta. Przez wiele kolejnych lat pisywałem
Lovecraftowskie opowiadania jedynie na specjalną prośbę. W 1967
August Dereleth poprosił mnie o ponowne podejście do tematu mitów
Cthulhu i tak oto, światło dzienne ujrzało opowiadanie Cold
Print. Później, aż do 1974
roku nie miałem okazji do obcowania z Wielkim Przedwiecznym. Dopiero
wtedy Edward Berglund (pisarz i redaktor zaangażowany w wiele
projektów związanych z dziełami Samotnika z Providence)
skontaktował się z moim agentem Kirbym McCauleyem, dopytując się,
czy nie napisałbym czegoś do antologii, którą planował wydać.
Zgodziłem
się natychmiast. Chciałem stworzyć coś świeżego, coś co
wyrażałoby mój podziw dla twórczości Lovecrafta. Nie chciałem
po nim powtarzać ani odgrzebywać pomysłów jego imitatorów (do
których przecież także i ja się zaliczam). Natchnienie przyszyło
z nieba... Przypomniałem sobie, że przecież, aby kosmiczne moce
mogły się przebudzić, gwiazdy muszą ułożyć się w określonej
przed eonami pozycji. Doszedłem do wniosku, że musi istnieć jakaś
moc, która świadomie krąży po wszechświecie, starając się
podporządkować ciała niebieskie konkretnemu wzorowi.
Bałem
się, że mogę sobie nie poradzić z niektórymi motywami znanymi z
dzieł Lovecrafta. Na przykład w opowiadaniu The Insects
from Shaggai, rozwiązania,
które zastosowałem, ostatecznie nie spodobały mi się tak bardzo,
że podobny pomysł wykorzystałem już z lepszym efektem w powieści
The Darkest Part of the Woods („Najciemniejsza
część lasu”)
Pisząc
Przyciąganie (The
Tugging) naprawdę nieźle się
bawiłem i mam nadzieję, że udało mi się skutecznie wykorzystać
motyw przytłaczającej, kosmicznej grozy, którą mistrzowsko
opisywał Lovecraft. Ku mojemu zdziwieniu Przyciąganie
zostało nominowane do nagrody Nebula.
Nagrody
nie wygrałem, ale czułem się zaszczycony tym, że autorzy
specjalizujący się w science fiction, docenili moją historię.
Ramsey
Campbell
"Przyciąganie" (fragment opowiadania)
tłum. Jakub Wiśniewski
Ingels
pomknął w stronę drzwi. Dotarł już prawie do wyjścia, gdy
usłyszał głos naczelnego, który darł się do telefonu.
– Ale
ona nie może mieć wpływu na Jowisza ani na Saturna! Przecież nie
może ot tak zmienić swojej masy, prawda? Przepraszam pana.
Oczywiście nie chciałem sugerować, że wiem o tym więcej niż
pan. Ale czy to w ogóle możliwe, żeby zmieniła swoją masę…
Trajektorię również?
Ingels
szczerzył się widząc reakcje tłumu otaczającego biurko
naczelnego. Wiedział, że z każdą mijającą minutą, ludzie będą
jeszcze bardziej zszokowani. Wyszedł na zewnątrz.
Biegł
przez wijący się tłum, schodami do góry, w przestrzeń pełną
łóżek i stolików, przypominającą zagraconą sypialnię, której
ściany rozciągnięto do granic możliwości. Ingels podszedł do
sprzedawcy w sklepie meblowym, w którym kiedyś mieściło się
„Variety”.
– Czy
mógłbym porozmawiać z kierownikiem? – zapytał. – Jestem z
„Heralda”.
Kierownik
okazał się młodym mężczyzną w szarawym garniturze w paski, z
przydługimi włosami i sztucznym uśmiechem.
– Jestem
na tropie pewnej historii – powiedział Ingels, pokazując swoją
legitymację prasową. – Wygląda na to, że jeszcze w czasach, gdy
wasz sklep był teatrem, wynajmowało w nim pokój paru astronomów.
Myślę, że ich notatki mogą wciąż tu być. Jeżeli tak jest, to
przedstawiają sobą olbrzymią wartość historyczną.
– To
ciekawe – powiedział kierownik. – A gdzie niby miałby się
znajdować ten pokój?
– Gdzieś
na poddaszu.
–
Oczywiście
chętnie pomogę.
Obok
nich przechodziło akurat czterech mężczyzn niosących do
furgonetki rozebrane łóżko.
– Na
górze były jakieś biura, tak mi się wydaję, ale od dawna nikt
tam nie wchodził, wszystko jest zastawione albo zabite deskami.
Podejrzewam, że nie będzie łatwo dostać się do tego
pomieszczenia. Gdyby pan zadzwonił wcześniej, może mógłbym
oddelegować paru ludzi do pomocy.
– Byłem
poza miastem – powiedział Ingels. – Znalazłem ten temat na
swoim biurku dopiero po powrocie do redakcji. Próbowałem wcześniej
się do państwa dodzwonić, ale nikt nie odbierał.
Na
krześle obok Ingelsa usiadł jeden z tragarzy, który już wcześniej
wyraźnie przysłuchiwał się rozmowie.
– Te
zapiski byłyby wiele warte dla historyków – powiedział
energicznie Ingels. – Naprawdę dużo warte.
– Mimo
to, nie wydaje mi się, żeby tu nadal były. Gdyby znajdowały się
w jednym z pokojów na górze, na pewno już dawno ktoś by je
wyniósł.
już wysyłacie? :>
OdpowiedzUsuńKiedy wysyłka?
OdpowiedzUsuń