Adres facebook

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

[Złoty Poniedziałek] Demoniczny bóg pulpy - Myron Fass

Jeżeli w Ameryce lat 70. była brudna robota do zrobienia, pojawiał się On. Człowiek, który potrafił sprzedać absolutnie wszystko. Zawsze schowany w cieniu unikał obiektywów reporterów, przez co w świadomości ludzi praktycznie nie istnieje. Poznajcie legendę człowieka imieniem Myron Fass.
 
Wszechstronny

Mgła osnuwająca jego życie rzednieje dopiero wtedy, gdy w wieku 22 lat zaczyna rysować pierwsze komiksy. Nie ograniczał się w żaden sposób ani do gatunku, ani do wydawnictwa. Był elastyczny i brał każdą robotę, jaką napotkał. Pracował w ten sposób aż przez osiem lat, z roku na rok nakładając większe tempo. Niekiedy zdarzało się, że Fass ilustrował całe zeszyty komiksowe, zostawiając jedynie kilka stron dla innych autorów, jak w przypadku magazynu Love Doctor, gdzie publikował ckliwe romansidła (przeważnie według własnego scenariusza!), czy Black Diamond Western.

Złota Era, chłopcze!

Jako rysownik miał już ugruntowaną pozycję w świecie komiksu złotej ery. Nie trwało to jednak długo – na mocy Comics Code Authority historie, których tworzenie sprawiału mu przyjemność w zasadzie zniknęły z rynku – ostały się tylko te niszowe, które miały już rzeszę wiernych czytelników. Fass zajmował się dosłownie wszystkim, co związane z komiksem. Zostało mu tylko jedna gałąź, w której do tej pory nie miał okazji się sprawdzić.

Zamiast rysować poświęcił się karierze wydawniczej. I wyszło mu to świetnie. Dzięki temu stał się jednym z najwybitniejszych popularyzatorów pulpy z ostatniego pięćdziesięciolecia.

Fass nie bał się niczego – parał się komiksowym horrorem, wskrzeszał upadłe magazyny pulpowe takie jak Terror Tales, czy Horror Tales, wydawał kryminały i historie o Kapitanie Marvelu, a także serię magazynów dla mężczyzn i entuzjastów broni palnej. Nie wspominając o tabloidach, magazynach telewizyjnych, czy magazynach poświęconych UFO – Ancient Astronauts, Offical UFO, czy Close Encounters of the Fourth Kind. Sprzedawał, tworzył i promował wszystko, co tylko – wedle jego opinii – mogło się sprzedać. W tym okresie został nazwany demonicznym bogiem pulpy.

Demoniczny bóg pulpy

Złota era Mayrona Fassa przypadła na lata 70., kiedy stał się największym wydawcą magazynów w Stanach Zjednoczonych. Jego rekordem było pięćdziesiąt(!) magazynów miesięcznie, które wychodziły pod egidą jego licznych firm wydawniczych. 

Moda na ciemniejsze oblicze pulpy stopniała na końcu lat 70., kiedy to do amerykańskiej świadomości dochodził powoli splendor nadchodzących lat 80. Mimo to Myron Fass działał dalej, choć mniejszym sumptem i ze znacznie skromniejszą kolekcją gazet.

Jego ostatnim projektem była firma Creative Arts wydająca magazyny dla miłośników broni. Były lata 90., a Fass dochodził siedemdziesiątki. Po latach ciągłej walki o dobrą sprzedaż przygniotła go paranoja, przez którą przestał się odzywać i stał się podejrzliwy. Poszedł wtedy za namową rodziny na zasłużoną emeryturę. Nieniepokojony w ostatnich latach swojego życia przez nikogo zmarł na słonecznej Florydzie w połowie lat dwutysięcznych, zostawiając po sobie pokaźny komiksowo-pulpowy dorobek.

Żółte dziennikarstwo?

Patrząc się z perspektywy dzisiejszej na działalność Fassa trzeba powiedzieć, że nie wszystko co tworzył, było dobre - wśród jego tytułów wiele było w konwencji tzw. żółtej prasy, czyli tytułów, które bazowały na niesprawdzonych doniesieniach, niezweryfikowanych informacjach, nastawionych na tanią sensację tabloidach, których tworzenie miało tylko jeden cel - miało dostarczyć mu gotówki na produkcję tego, co zawsze go pasjonowało - magazynów komiksowych.

Pamiętajcie o Myronie Fassie. W końcu demoniczny bóg pulpy może być tylko jeden.

Jeżeli chcesz przeczytać więcej o złotej erze komiksu zapraszam do śledzenie informacji na temat naszego najnowszego magazynu - Coś na Progu: Złota Era Komiksu

Paweł Iwanina

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Szukaj