Kiedy Jackie Wilson w latach 60. pisał utwór miłosny „Night”, opowiadający o tęsknocie i wyczekiwaniu, który z gracją wdrapał się na szczyty list przebojów, nie przeczuwał, że kilkadziesiąt lat później przebój ten będzie kojarzył się nie ze wspaniałym uczuciem miłości, ale… z krwią, wampirami i horrorem.
John Landis, reżyser przełomowego teledysku Michaela Jacksona „Thriller”, a także „Blues Brothers”, czy trzeciej części „Gliniarza z Beverly Hills”, stworzył w 992 „Krwawią Marię”. Historię do filmu napisał Michael Wolk, dla którego był to scenopisarski debiut. Postanowił wykorzystać już wtedy przeżarty i przetrawiony motyw wampira w sposób, jaki dominował we wczesnych latach 90. – obrócił horror w komedię, a do tej zwariowanej mieszanki dorzucił też romans. Tę konwencję już znamy!
Tytułową rolę otrzymała Anne Parillaud, o której we Francji powoli przestawało być głośno – rok wcześniej rozwiodła się z Lucem Bessonem. Landis zatrudnił także Roberta Loggię („Dzień niepodległości”), a w roli głównej obsadził nieznanego jeszcze wówczas Anthony’ego LaPaglię. W obsadzie znalazł się również Frank Oz, szerzej znany – czy może właśnie niezasłużenie zbyt mało znany – przede wszystkim z podkładania głosu takim postaciom jak Yoda, czy panna Piggy z Muppetów.
Anna Parillaud wciela się tutaj w rolę naiwnie dobrej wampirzycy, Marie, której kodeks moralny składa się z paru zasad: pożera tylko tych złych, nigdy nie bawi się jedzeniem i zawsze pilnuje, by jej ofiary nie przeistoczyły się w wampiry. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka członka gangu, który trzęsie miastem. W tę rolę wciela się Chazz Palminteri, z którym Landis współpracował wcześniej na planie „Oskara”. W tym miejscu trzeba oddać honory Landisowi – udało mu się wypromować jego wizerunek jako typowego włoskiego gangstera tak, że ten został dostrzeżony przez Roberta De Niro. Palminteri między innymi dzięki występowi w „Krwawej Marii” otrzymał potem jedną z głównych ról w „Prawie Bronxu”.
Wampirzyca Marie posila się krwią gnagstera, ale ma ochotę na więcej. Uwodzi więc głównego cappo di tutti cappi mafii, Sala "Rekina" Macelliego. Jednak nie udaje jej się zastrzelić go po posiłku, w wyniku czego ten staje się wampirem i obdarzą tą mocą wszystkich członków swojego gangu. Marie łutem szczęścia zaczyna współpracę z Joe Gennaro (Anthony LaPaglia), policjantem-tajniakiem, który przez 3 lata inwigilował szeregi mafii.
Nietrudno się domyślić, pomiędzy którymi postaciami zawiąże się romans, gdzie będą rozgrywały się wątki horroro-komedii z elementami gore i bizarro, zakończenie również nie wyłamuje się z konwencji. Jednak przecież nie o oryginalność chodzi przede wszystkim w pulp horrorach!
Poziom humoru wysoki poziom, a miejscami nawet potrafi zaskoczyć swoją świeżością. Macelli, boss mafii, tworzy bowiem osobliwą postać – jako świeżo przeistoczony wampir szybko zaczyna odkrywać zalety nowego wcielenia. Z urokiem wygłodniałego psa spuszczonego ze smyczy rzuca się na każdą porcję mięsa, jaką uda mu się wyczuć, warczy na swoich podkomendnych i jest w stanie „usłyszeć pierdnięcie anioła”.
Świetną kreacją jest również małżonka obrońcy Macelliego, Frannie. Elaine Kagan, znana głównie z małych, epizodycznych ról, parodiuje postawę stereotypowej żony bogatego męża – awanturnika. Najpierw wlewa w siebie spore ilości whisky, mówiąc pod nosem, że „wcale tego nie potrzebuje”. Później z kolei niby obojętnie, lecz z wyrazem udręczenia na twarzy, patrzy się na wybite szyby, zbite talerze i połamane meble, które są efektem nieprzebranych pokładów energii Macelliego.
W „Krwawej Marii” wszystko zresztą jest stereotypowe: porywczy włoscy gangsterzy nie bojący się pociągnąć za spust, dobrotliwy wampir (warto zauważyć, że w filmie ani razu nie pada słowo wampir), policjant, który mimo długoletniej inwigilacji zostanie odsunięty od sprawy i szuka zemsty na własną rękę, wspomniana żona awanturnika. To pozwoliło stworzyć mocno osadzoną w konwencji, lecz dochodową produkcję.
Koniec końców film zarobił ponad 4 miliony dolarów na całym świecie, co stanowi wyjątkowo dobry wynik – inwestycja się zwróciła. Landis musiał dużo wyłożyć na sprawa autorskie – skoro w filmie przez dużą część czasu oglądamy poczynania włoskiej mafii, to nie mogło zabraknąć Franka Sinatry, znanego ze swoich dobrych kontaktów z mafią – i jego największego przeboju – „I’ve Got You Under My Skin”.
Na „Krwawą Marię” warto zwrócić uwagę także z innego powodu – wszędobylskiej golizny. Parillaud zgodziła się bowiem na rozbierane sceny, a Landis skwapliwie z tej oferty skorzystał. Przez chwilę każdy z nas mógł poczuć się niczym Luc Besson, czy jej późniejszy mąż, Jean Michel-Jarre. Gwoli ciekawostki: jak w każdym gangsterskim filmie, i tutaj musiała mieć miejsce scena w barze ze striptizem. I tutaj Landis postawił na pełen profesjonalizm: zatrudnił Teri Weigel, znaną aktorkę pornograficzną.
„Krwawa Maria” to lekko sztampowa pulp horroro-komedia, która, co prawda, nigdy nie wspięła się może na wysokie miejsca w rankingu, ale ciągle dobrze sobie daje radę w konkurencji lżejszej rozrywki. Miejscami nieco chaotyczna, specyficzna, miejscami przezabawna, posiadająca równie spore grono przeciwników, jak i miłośników – jej odbiór zmienia się w zależności od widza. Spróbujcie i wy!
RORSCHACH
Horroru w horrorze: 4/10
Pulpy w pulpie: 8/10
Humoru przy piwie: 8/10
Seksu w momentach: 9/10 (są dwa – ale za to jakie!)
Czuję zaciekawienie, szczególnie momentami... :)
OdpowiedzUsuńDodam tylko, że to jeden z tych filmów, które trzeba pokochać, bądź znienawidzić :-)
Usuń