Adres facebook

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Coś na progu recenzuje - "Zapach spalonych kwiatów" (Melissa de la Cruz)

Na oficjalnym blogu czasopisma "Coś na progu" będą regularnie pojawiały się recenzje najnowszych książek, filmów, gier i komiksów, związanych z grozą, kryminałem i opowieściami niesamowitymi. Specjalne "polecanki" naszych recenzentów trafią również do kolejnych numerów papierowego i elektronicznego wydania pisma. Zapraszamy do współpracy także zewnętrznych recenzentów. Przysyłajcie swoje teksty na redakcyjnego maila: cosnaprogu@gmail.com z dopiskiem blog.

Melissa de la Cruz - "Zapach spalonych kwiatów" (Wydawnictwo Znak)

Książka może być serialem. Naprawdę. Proszę tylko pomyśleć - krótkie, dynamiczne rozdziały są odpowiednikami odcinków. Każdy rozbudza zainteresowanie i pozostawia w czytelniku niepokojącą ciekawość, która skłania do przeczytania następnego. Jest miłość. Koniecznie z przeszkodami, zawiłościami i wieloma wątkami pobocznymi. Są sensacje, akcja budująca napięcie. Słowem – nie może być nudno.

Wielu popularnych autorów pisze dziś w ten sposób. I podobnie jak w telewizji, ich książki odnoszą ogromne, można powiedzieć masowe sukcesy. Na przykład Kod da Vinci Dana Browna lub Zmierzch Stefanie Meyer.

Nie chciałabym, żebyście odnieśli wrażenie, że w pewien sposób trywializuję tego rodzaju literaturę. Wręcz przeciwnie. Tworzenie takich tekstów, budowanie odpowiedniej narracji wymaga przecież określonych kompetencji pisarskich i umiejętności kreowania ciekawych historii. Dostrzegam po prostu pewną analogię między tym konkretnym rodzajem książek a serialami telewizyjnymi. Zdaje się, że pop kultura na dobre wkroczyła do świata literatury i bardzo dobrze się w nim czuje.

Owo serialowe porównanie podsunęła mi książka Melissy de la Cruz Zapach spalonych kwiatów. Autorka jest amerykańską pisarką znaną już polskiemu czytelnikowi przede wszystkim dzięki sadze Błękitnokrwiści, opowiadającej losy współczesnych wampirów. Co ciekawe postaci z Błękitnokrwistych pojawiają się też w Zapachu spalonych kwiatów. Wydaje się, że to takie oczko puszczone w stronę fanów.

Zapach spalonych kwiatów to historia trzech czarownic żyjących w świecie śmiertelników. Z powodu jakiegoś tajemniczego zdarzenia w odległej przeszłości, na czarownicach spoczywa wyrok zakazujący im praktykowania magii. Wiodą więc spokojne życie na północy Stanów Zjednoczonych, do momentu, kiedy w ich miasteczku zaczynają dziać się podejrzanie dziwne rzeczy. Od tej chwili fabuła książki zmierza do rozwiązania wielkiej zagadki.

Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłam do końca uwierzyć w tą opowieść. Nie potrafiłam w pełni oddać się biegowi zdarzeń. Może to wina swego rodzaju schematyczności i przewidywalności , która na pewnym poziomie lektury zaczyna irytować. Albo też zakończenie, które szczerze mówiąc rozczarowało mnie (a nie ma chyba nic gorszego niż zawód na koniec powieści). Sięgając po Zapach spalonych kwiatów spodziewałam się dobrej rozrywki. Byłam naprawdę ciekawa tej historii. Teraz jednak czuję niedosyt. Dlatego w szkolnej skali ocen przyznałabym jej dostateczny plus.

Książkę na pewno mogę polecić osobom lubiącym połączenie romansu z fantasy. Wszyscy, którym się ona spodoba, będą zadowoleni z faktu, że w epilogu autorka wyraźnie daje do zrozumienia, że ukaże się następna część przygód trzech czarownic. Może to zapowiedź nowej magicznej sagi?

Renata Łukaszewska 

Książka do kupienia w księgarni internetowej Merlin

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Szukaj