Adres facebook

środa, 20 czerwca 2012

Coś na Progu poleca: "Cienie spoza czasu" Ian Watson (fragment opowiadania)

Ian Watson opowiada o powstaniu opowiadania "W labiryncie Cthulhu" (antologia "Cienie spoza czasu")

Nigdy, nawet nie podejrzewałem, że napiszę opowiadanie o Cthulhu, być może dlatego, że sporo trudu kosztuje mnie nawet zwykłe przeliterowanie Jego, a może raczej TEGO... imienia. A jednak los i Darrell Schweitzer (mój znajomy pisarz i redaktor, zajmujący się m.in. horrorem i dark fantasy) chcieli inaczej.

Jakieś trzy albo cztery lata temu, Darrell rzucił mi wyzwanie, proponując abym napisał coś do antologii traktującej o tym co by się działo, gdyby pradawne i obce istoty znów przejęły kontrolę nad naszą planetą - bo przecież jest to przedstawione w tajemnych tekstach, które doprowadzają czytających je ludzi na skraj szaleństwa i obłędu.

Na początku myślałem o tym pomyśle dość ironicznie i z dystansem. Ostatecznie jednak okazało się, że jest to prawdopodobnie najbardziej emocjonalnie wstrząsające opowiadanie, jakie dane mi było napisać i do pracy nad nim podszedłem już z pełną powagą. Wczułem się w tę opowieść do tego stopnia, że znajomi pytali mnie przez telefon, czy nie stało się coś złego, bo mój głos zmienił się nie do poznania. Naprawdę zdawało mi się wtedy, że jestem częścią jakiegoś plugawego, mrocznego rytuału.



Cmentarz w Staglieno jest dokładnie taki, jakim go opisałem w „Labiryncie Cthulhu”, a ponadto zgubiliśmy się na nim razem z Robertem Quaglią, którego odwiedzałem wtedy w Genui i zamknięto nas na jego terenie po godzinach zwiedzania! (Robert jest włoskim surrealistą i do spółki ze mną stworzył zbiór obłąkanych opowiadań The Beloved of My Beloved, jak mi się wydaje - jest to jedyne kompletne dzieło literackie stworzone przez dwóch pisarzy władających zupełnie różnymi językami).


W każdym razie... W chwilę po tym, jak znalazłem się na cmentarzysku w Staglieno, zrozumiałem że wiem już, gdzie osadzę fabułę mojego „lovecraftowskiego” opowiadania.

„W labiryncie Cthulhu” 
(fragment) 
tłum. Irena Wypych i Marcin Rusnak)

Z biura przy bramie wjazdowej wyszli dwaj mężczyźni w średnim wieku. Dyrektor cmentarza i jego zastępca, a może dozorca? Rozmawiali ze sobą, patrząc na to, co nam również udało się zobaczyć, jak tylko wyszliśmy z budynku – niebo przysłoniła mętna, perłowa poświata. Jakby jakaś dziwna mgła zawisła nad cmentarzem. Ku mojemu zaskoczeniu taka sama unosiła się za bramą, która wyglądała jakby prowadziła donikąd.
– Signora Vigo! – krzyknął dyrektor. Naturalnie znał wszystkich przewodników z nazwiska.
Nerwowo nakazał nam podążać za sobą i po chwili wszyscy – cała nasza grupa, dwóch mężczyzn i Gabriella – tłoczyliśmy się w małym biurze. Na ekranie wielkiego telewizora migały bezgłośnie czarno-białe urywki jakiegoś japońskiego horroru.
Olbrzymi stwór, cały pokryty łuskami, z mackami i małymi skrzydłami zakończonymi kolcem stał w morzu obok pasażerskiego liniowca. Wyglądał jak groteskowa hybryda ośmiornicy, smoka i istoty człekokształtnej. Jak gigantyczny Guliwer przy łodzi wielkości zabawki. Fale powstające przy każdym ruchu potwora niebezpiecznie kołysały statkiem.
Nie miałam pojęcia, czego dotyczyła błyskawiczna wymiana zdań pomiędzy dwójką mężczyzn a Gabriellą – rozmawiali po włosku, chyba w lokalnym dialekcie.
Sceneria w filmie nagle zmieniła się i teraz oglądaliśmy Nowy Jork, gdzie podobny potwór brodził w rzece Hudson jak w płytkim ścieku. Monstrum górowało nad wieżowcami na Manhattanie; wkrótce też zaczęło je niszczyć, wymachując wokół łapami przypominającymi trąbę słonia. Następnie zawróciło w kierunku wody – jakby wracało do domu, po drodze przewracając statki towarowe i promy, niczym unoszące się na wodzie śmieci.
Ze zdziwieniem stwierdziłam, że film jest wyświetlany na kanale CNN, a na pasku na dole ekranu pojawiają się informacje w języku angielskim. Stary horror na CNN? I to z mrugającym czarno-białym obrazem? Bez dźwięku? Nagle przypomniałam sobie, że telewizor wcale nie pokazywał CNN, kiedy weszliśmy do biura: sam przeskoczył z kanału na kanał. W końcu udało mi się odczytać napisy u dołu ekranu:

Ogromne potwory morskie atakują statki na całym świecie

         
PROMOCJA DLA CZYTELNIKÓW CZASOPISMA "Coś na Progu"

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Szukaj