Adres facebook

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Coś na Progu prezentuje: Mort Castle (fragment eseju)

Postanowiliśmy, że w każdym numerze "Coś na Progu" (pomijając numery specjalne), będziemy publikować eseje i felietony różnych zagranicznych autorów, dotyczące sztuki pisania horrorów, kryminałów i fantastyki. Teksty te pozwolą Wam zajrzeć słynnym pisarzom przez ramię i poznać sekrety ich warsztatu pracy. Na pierwszy ogień poszedł esej Morta Castle - pisarza, redaktora i nauczyciela akademickiego, którego nominowano m.in. do Nagrody Pulitzera i Bram Stoker Award. Całość tekstu znajdziecie w drugim numerze "Coś na Progu". 

Mort Castle

Definiując horror: Dziewięć przemyśleń na temat grozy1

(tłum. Marcin Rusnak)


1. Piszesz horrory? – pytają mnie (czytelnicy, studenci, koledzy po fachu, telemarketerzy, agenci FBI itp.).

A kupujecie horrory? – rewanżuję się pytaniem.

Jeśli odpowiadają twierdząco, mówię, że tak, piszę horrory.

Wydawać by się mogło, że będę w takim razie dysponował gotową, elegancko brzmiącą definicją horroru.

Nic z tego.

Ale rozpoznam horror, kiedy jakiś zobaczę.

Tak samo jak Sąd Najwyższy za czasów Nixona rozpoznawał pornografię.

2. Doug Winter - pisarz, redaktor i prawnik – napisał w antologii Prime Evil z 1982 roku, że a) „Groza nie jest gatunkiem literackim. Nie jest rodzajem fikcji, który można postawić na konkretnie oznaczonej półce w bibliotece czy księgarni. b) Groza to coś, co odczuwamy.”

Wśród ludzi zajmujących się horrorami często przytacza się ten cytat.

Na początek - b) oczywiście, groza to coś, co odczuwamy. Kumam. Nawet nie przyszło mi do głowy, że to może być rodzaj pożywienia albo sposób wulkanizowania gumy.

Radość, złość, melancholia, odraza, znużenie – to też rzeczy, które odczuwamy. Podobnie może być z zachwytem, jeśli damy sobie spokój z pseudo-chrześcijańskimi podtekstami, albo z mdłościami, jeśli dorzucimy egzystencjalistów i symbolistów francuskich.

Ale wystarczy zajrzeć do Barnes & Noble albo do Borders, podejść do informacji i zapytać o dział Opowieści Odrażających – nic z tego. Coś takiego nie istnieje. Nein. Nieważne jak wstrętna, jak tandetna pod względem religijnym i zacofana pod względem medycznym może być polecana przez Oprah Winfrey książka Dr Sagi Cobry Głodówka drogą do zbawienia – i tak wyląduje w dziale Poradników, a nie wraz z innymi odrzucającymi tomami w sekcji Opowieści Odrażających.

To samo dotyczy innych emocji.

Ale, do jasnej cholery, a) groza jest także gatunkiem literackim.

Mogę tego dowieść.
Bo dokładnie to jest napisane na grzbietach wszystkich książek, na które trafisz na półkach działu Opowieści Grozy!

To właśnie opowieści grozy, horrory, kryły się przez dobrych kilkanaście lat pod hasłami Dark Fantasy, Thrillera Nadprzyrodzonego, Krypto-nowoczesnej Powieści Gotyckiej, Ponurych i Złowieszczych Opowieści czy pod innymi, równie idiotycznymi terminami.

To groza.

Dokładnie tam.

Bo Mort i Stone Cold tak twierdzą.

3. No i pojawia się Kurtz, który po spojrzeniu prosto w Jądro Ciemności mówi: „Groza. Groza”. Dokładnie tak mówi.

Jakoś nikt nie wpadł na to, żeby go zapytać, co takiego miał do cholery na myśli.

Ktoś zapytał o to Josepha Conrada.

Odpowiedział po polsku.

4. „Wydaje mi się, że ludzie czytają horrory, żeby uwolnić tkwiący głęboko w nich strach przed śmiercią, żeby przeżyć katharsis, oczyszczenie. To fragment z notki przesłanej mi ostatnio przez młodego redaktora antologii wydanej przez pewne małe wydawnictwo.

Logika podpowiada, że to ma sens – powierzchowna logika, która może się kojarzyć z pierwszymi zajęciami z psychologii na niezbyt renomowanej uczelni.

Logika może tak, podobnie jak testy psychologiczne w gównianym college’u – ale nie ja.

Tego, co cię dręczy, nigdy tak naprawdę się nie pozbędziesz.

Zapytaj pierwszego lepszego uczestnika spotkań AA, czy kiedykolwiek nadchodzi ten moment, gdy sama organizacja radzi, żebyś dał sobie spokój: „Twój problem z alkoholem to przeszłość. Powodzenia i spadaj stąd.”

Tak samo jak bezcelowa jest groza objawiająca się czasem w twoim życiu, tak samo bezcelowe są próby uwolnienia się od niej.

Oczywiście, możesz nauczyć się sobie z nią radzić.

Artysta teatralny Prince Randian nauczył się radzić sobie ze swoją odrobiną grozy. Otóż urodził się bez rąk oraz nóg i stał się słynnym Ludzkim Torsem. Doskonale sobie poradził w legendarnym filmie Toda Browninga pt. Dziwolągi.

5. Mhm, więc myślicie, że w horrorach tkwi jakaś głębia i nie jest to tylko eskapistyczne czytadło? Naprawdę tak myślicie?

Jejku, nie chciałbym, żebyście tak sądzili.

Bądź co bądź, to literatura popularna.

Pulpowa papka dla populistycznej populacji.

Taaa.

Fuj...

1 Tytuł oryginalny brzmi: Defining Horror: Nine Musings on the Nature of Horror. Jako że słowo “horror” może po angielsku odnosić się zarówno do konwencji literackiej, jak i do wywoływanej emocji, w tłumaczeniu, zależnie od kontekstu, funkcjonować będzie jako „horror” albo jako „groza” (przyp. tłum.).     


Rubryce esej/felieton w magazynie "Coś na Progu" patronuje portal nakanapie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Szukaj