Adres facebook

wtorek, 6 marca 2012

Coś na progu recenzuje - "Gdzie mól i rdza" (Paweł Pollak)

To nie jest miasto dla starych ludzi...
 
Wrocław to miasto spotkań - biznesowych, towarzyskich, ale także tych mniej oczekiwanych spotkań-niespodzianek, które czasem mogą obfitować w trupy. Mateusz Majewski zamieszkały na ulicy Wrońskiego, lat 68, emeryt, zostaje zamordowany we własnym mieszkaniu. Spokojnego i nikomu niewadzącego staruszka postrzelono z indiańskiego łuku zatrutą strzałą i oskalpowano. Zagadka egzotycznego morderstwa trafia w martwy punkt, ale dla komisarza Marka Przygodnego, bohatera książki Pawła Pollaka ,, Gdzie Mól i rdza” prawdziwe śledztwo dopiero ma się rozpocząć…

Moje początkowe wątpliwości wobec efekciarskiego charakteru zabójstwa rozwiewają się już po kilku stronach. Śledztwo nabiera tempa, tropy mnożą się prowadząc donikąd, a trupy ścielą się gęsto. Autor nie gna jednak z akcją, co jakiś czas pozwalając czytelnikowi nabrać tchu i zastanowić się nad przebiegiem sprawy. Zwroty w śledztwie wykluczają kolejnych podejrzanych, zaś pytanie o motywy zbrodni dokonywanych na emerytach pozostaje równie wielką zagadką jak tożsamość sprawcy. Książka wolna jest od zarzutu, który główny bohater formułuje pod adresem polskiego kryminału, jakoby ten zrzucał całą intrygę tylko na karb genialnego przestępcy, pomijając wady instytucjonalne polskiego wymiaru sprawiedliwości. Życie nie szczędzi Przygodnemu kłopotów osobistych, a w pracy policjanta, jak w każdej innej, zdarzają się czasem pomyłki, które mogą przełożyć się na tok śledztwa.

Mimo iż Paweł Pollak jest tłumaczem literatury szwedzkiej, jego kryminał nie jest tak zimny jak zwłoki, które opisuje. Patolog sądowy tryska wisielczym humorem, Kuriata - miejscowa hiena dziennikarska, ironizuje na temat kobiet, a funkcjonariusze Wójcki i Wójtkiewicz bardziej niż do pracy w policji nadawaliby się do kabaretu.

Żelazny realizm w ukazywaniu intrygi, nienadęta erudycja i trzymanie się psychologicznego prawdopodobieństwa to główne atuty windujące książkę Pollaka ponad rzemieślniczy standard. Można odnieść wrażenie, że prawie każda postać i wątek, jakich dotknie autor nabiera życia i specyficznego charakteru. Na owacje zasługuje postać Przygodnego. Główny bohater jest zbudowany wbrew współczesnym trendom zacierania granic między prawem a bezprawiem. Komisarz Przygodny to przykładny obywatel, któremu daleko do moczymordy, dziwkarza, czy ostrego gliny rodem z ,,Psów” Pasikowskiego. ,,Dobry glina” na chłopski rozum powinien dziś wywoływać kpiący uśmieszek, który Pollak szybko zmywa z twarzy czytelnika. Postać Przygodnego, choć sympatyczna, ma swoje dylematy moralne i trudno zarzucić jej sztampowość (zwłaszcza w czasach, gdy sztampowy staje się policjant działający na granicy prawa). Czytelnik nie ma do czynienia dwusetnym wcieleniu Sherlocka Holmesa, Philipa Marlowe, lecz z niemal realną osobą z krwi i kości. Dziwne tylko, że żona komisarza, Gabi jest jakby dla odmiany pozbawiona mocnego literackiego szkieletu. Jej bierność kompletnie mnie nie przekonuje, zaś obojętność i histeria wydają się zanadto przerysowane. Odniosłem wrażenie, że byle sąsiadka jednego z denatów jest bardziej żywa od szeleszczącej papierem Gabi. Dlaczego tak się stało, czy powodem może być zawieszony wątek kłopotów rodzinnych komisarza? Być może następna książka o Przygodnym tchnie więcej życia w te postać.

Mimo wspomnianego mankamentu kryminał Pawła Pollaka będzie niewątpliwie ucztą dla tych, którzy oczekują niebanalnej rozrywki. Swoje typy wobec podejrzanych zmieniałem kilkakrotnie, aby na końcu i tak dać się uwieść zaskakującemu zakończeniu. Mam nadzieję, że dalsze dzieje Przygodnego trafią wkrótce w moje ręce i nie będę musiał czekać na nie aż zostanę emerytem. Emerytem z kołczanem i łukiem – ot, tak na wszelki wypadek.

Szymon Stoczek

1 komentarz:

  1. Kiedy czytałam "Gdzie mól i rdza", tez odniosłam wrażenie, że z tą Gabi jest coś nie tak. W ogóle zauważyłam, że w polskich kryminałach rzadko trafiają się wyrazistsze postacie kobiece. Dobre książki, ciekawa fabuła, bohaterowie z krwi i kości, a bohaterki albo nieobecne, albo kiepsko napisane, albo żony, albo sekretarki. A przecież policjantki tez w polskiej policji służą...

    Też już nie mogę się doczekać następnej części cyklu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Szukaj