Fantazje
znad Wołgi
Gdzieś
w połowie lat osiemdziesiątych pewien sześcioletni chłopiec
założył swój pierwszy pamiętnik, zapisując w nim wszystko, co
przyszło mu do głowy. Niemal ćwierć wieku później przesiąknięta
starożytnymi mitami, magiczna wyobraźnia pisarza zaczarowała
rosyjską publiczność. O tym, jak to jest - żyć i tworzyć we
własnym wyimaginowanym świecie, na dodatek w realiach współczesnej
Rosji, Agnieszce Papaj opowiada Aleksander Rudazow.
Agnieszka Papaj: Jak wygląda życie pisarza we współczesnej
Rosji? Uważa Pan swoją pracę za trudną czy raczej określiłby ją
jako lekką i przyjemną?
Aleksander
Rudazow: To
zależy, do czego ją porównamy. Bez wątpienia jest to o wiele
łatwiejsze zadanie, niż kłaść asfalt. Z drugiej strony nie
nazwałbym też mojej pracy samą rozrywką. Poza tym, zawód pisarza
przechodzi teraz poważny kryzys. I to nie tylko w Rosji, ale i na
całym świecie. Można powiedzieć, że papierowe książki
przeżywają swoje ostatnie lata świetności. Czytelnicy coraz
częściej przerzucają się na czytniki elektroniczne. Na razie
trudno powiedzieć, do czego to wszystko doprowadzi.
Agnieszka Papaj: Jak wygląda typowy dzień pracy rosyjskiego
pisarza?
Aleksander
Rudazow: Najzwyczajniej,
jak u każdego. Jedyna różnica polega na tym, że droga do pracy
zajmuje mi kilka sekund. I oczywiście sam sobie ustalam grafik. Ale
poza tym – nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Agnieszka Papaj: Dlaczego zdecydował się pan akurat na powieści
grozy i fantastykę? Co właściwie fascynuje Pana w tym świecie?
Aleksander Rudazow: Większość autorów pisze książki z takiego
gatunku, jaki sami lubią czytać. Jeśli
byłbym fanem powieści kryminalnych – pisałbym kryminały. A
skoro wolę fantastykę, to również własne powieści tworzę w tym
klimacie. Chociaż mam też marzenie, aby stworzyć powieść
historyczną. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Agnieszka Papaj: Jakich pisarzy uznaje Pan za mistrzów w swoim
gatunku? Wzoruje się Pan na czyjejś twórczości?
Aleksander Rudazow: Patrząc na współczesnych autorów, jako
pierwszego wymieniłbym Terry'ego Pratchetta. To mój ulubiony
pisarz. Ale do najlepszych zaliczyłbym również George'a Martina i
Andrzeja Sapkowskiego. Spośród rosyjskojęzycznych inspirację
czerpię z twórczości Aleksandra Gromowa i Anny Korostelewej,
jednak mój faworyt to Henry Lion Oldi*.
[*
Pseudonim charkowskich pisarzy-fantastów: Dymitra
Gromowa i Olega Ładyżeńskiego. Pseudonim to anagram imion pisarzy:
OL(eg) i DI(ma), G i L natomiast to pierwsze litery nazwisk obu
autorów – przyp. tłum.]
Agnieszka Papaj: Skąd jeszcze czerpie Pan inspirację?
Aleksander Rudazow: Praktycznie zewsząd. Wszystko potrafi mnie
zainspirować – jakieś zdarzenie w życiu, coś, co zobaczę na
ulicy, rozmowa, sen, artykuł w gazecie. Nigdy nie wiadomo, co i
kiedy naprowadzi nas na ciekawą myśl. Trzeba przyznać, że mam
bogatą wyobraźnię, pomysłów mi nie brakuje. Ale same z siebie
nie są one wiele warte. Pomysł trzeba wyhodować, opracować,
przelać na papier. A to już nie jest takie proste.
Agnieszka Papaj: Od zawsze chciał Pan zostać pisarzem czy w grę
wchodziły też inne zawody?
Aleksander Rudazow: Nie, to było moje marzenie z dzieciństwa. Ot
tak, jak inne dzieci marzą o byciu kosmonautą. Oczywiście na
początku sam nawet nie brałem tego na poważne. Na przykład,
skończyłem typowo techniczną uczelnię. Z zawodu jestem
inżynierem-konstruktorem lotniczym.
Aleksander
Walentynowicz Rudazow –
rosyjski
pisarz-fantasta, pochodzący z Samary. Autor ma w swoim dorobku
siedemnaście powieści i dwa zbiory opowiadań. Zadebiutował w 2004
roku powieścią Arcymag.
Książka ukazała się w Polsce rok później, w tym samym czasie
otrzymała nagrodę „Miecz bez imienia” wydawnictwa Armada.
Zajęła także III miejsce na festiwalu fantastycznym Gwiezdny Most,
w kategorii „Najlepszy debiut książkowy”. Oprócz fantasy pisuje także mroczne weird fiction.
0 komentarze:
Prześlij komentarz